codzienna pielęgnacja cery
pielęgnacja
pielęgnacja ciała
5 sposobów na wykorzystanie nieużywanego kremu
10/29/2017Każda z nas ma produkt, którego nie używa. Bo nie spełnił naszych oczekiwań, uczulił lub brzydko pachnie. Teraz leży, zbiera kurz, zajmuje miejsce innym, fajnym kosmetykom, które chciałybyśmy mieć tu i teraz. U mnie ten problem najczęściej dotyczy kremów do twarzy. Do czego wykorzystuję nieużywane kremy?
Gdyby spojrzeć do pudełek, w których przechowuję kosmetyki, najwięcej jest masek do twarzy i włosów, balsamów do ciała, a także szminek. Kremów do twarzy mam tyle, ile powinnam mieć. Po jednym na noc i na dzień, ewentualnie jakiś niewielki zapas. Mimo wszystko, gdybym zrobiła inwentaryzację, te mogłabym zliczyć na palcach jednej ręki.
To dlatego, że moja problematyczna skóra odrzuca większość kremów. Rzadko kiedy bez problemów przyjmuje produkt, który aplikuję. Niestety zazwyczaj albo świecę się jak choinka, albo wysypuje mnie do granic.
Mimo wszystko nie lubię marnować kosmetyków. Nigdy nie wiem, co w pierwszej chwili powinnam zrobić. Czy ktoś zechce używany kosmetyk? Sprzedać, zamienić, czy podarować? Aby uniknąć tego typu dylematów, szukam nieużywanym kremom nowego życia.
Pielęgnacja dekoltu
Pamiętamy, aby codziennie wklepywać krem w twarz, dłonie czy całe ciało. Jednak czy nie traktujemy dekoltu trochę po macoszemu? "Został mi krem na rękach, rozsmaruję po dekolcie", albo "balsam jest do całego ciała, więc i do dekoltu". Ile razy pomyślałaś w ten sposób?
Przyznam się bez bicia, ja wiele razy. Wiem, że skóra dekoltu nieubłaganie może zdradzać, a nawet zawyżać nasz wiek! To nie grzech, jeśli wklepujemy w niego ten sam produkt, którego używamy do twarzy. Jednak jeśli używam kremu matującego lub redukującego niedoskonałości, ta ilość nawilżenia może być niewystarczająca dla skóry dekoltu.
Właśnie dlatego kremy, które są za ciężkie, zbyt treściwe do mojej mieszanej cery, zużywam do codziennej pielęgnacji dekoltu. Dekolt kremuję rano i wieczorem. Na noc nie szczędzę nawilżającego produktu, dzięki czemu rano skóra jest nadal gładka.
Nie jest to specjalistyczna kuracja, jednak dla mnie to dobry sposób. Zużywam produkt, który leżałby i się kurzył, a przy okazji dbam o inną partię ciała.
Krem do stóp
Bez względu na porę roku, skóra stóp jest moją, dosłownie, piętą Achillesa. Mój chód nie jest lekki, jak skradanie kota, dlatego wymagają całorocznej troski.
Jednak pielęgnacja stóp często bywa problematyczna. Posmarujesz całe ciało, potem zostają nieszczęsne stopy i... jesteś uziemiona. Ani się ruszyć boso, bo łatwiej wtedy pogubić nogi, ani wsunąć stopy w kapcie, bo połowa kremu w nich zostanie. Z kremami tego typu mam też taki problem, że nie podoba mi się ich zapach i jak najszybciej chcę umyć ręce, ale muszę chwilę poczekać.
Dlatego tu również znalazłam zastosowanie dla treściwych kremów do twarzy. Często mieszam je z kremami do stóp w proporcji 1:1 lub w całości kremuję nim stopy. Choć ten do twarzy nie zawiera np. mocznika, to ilość gliceryny, jaką można w nich znaleźć, z pewnością zachowa miękkość stóp.
Malowanie brwi henną
Kiedy nadchodzi dzień malowania brwi henną, zawsze mam przy sobie niewielki przybornik. W jego skład wchodzą pojemniczek do mieszania henny, pędzelek, patyczki kosmetyczne i... tłusty krem.
Łączenie kremów
Jakiś czas temu pisałam o mieszaniu szamponów. Często dzięki temu uzyskujemy lepszy efekt, niż da nam pojedynczy produkt.
Z kremami jest podobnie.
Okazuje się, że dwa z pozoru bublowe kremy, razem potrafią zdziałać cuda. Mam krem do cery problematycznej, po którym zawsze mnie wysypuje. Nie wiem, czy jest za mocny, czy to zamierzony efekt oczyszczania, jednak na dłuższą metę jest to uciążliwe.
Po połączeniu tego typu produktu i kremu nawilżającego, unikam podrażnień, a skóra jest odpowiednio delikatna.
Maska do rąk lub twarzy
Na koniec jeden z niezawodnych i zawsze działających sposobów! Krem jako maska. Do twarzy lub do rąk, w zależności od uznania.
Raz na około 10 dni, szczególnie jesienią i zimą, nakładam pędzlem bardzo grubą warstwę kremu na twarz. Zostawiam na 10 minut i mokrym wacikiem zmywam nadmiar produktu. Twarz osuszam ręcznikiem papierowym. Skóra po takim zabiegu jest gładka, a ja nie potrzebuję dodatkowej maski nawilżającej. Przy mojej cerze królują te oczyszczające i matujące.
Z maską do rąk jest podobnie. Nakładam grubą warstwę na dłonie, paznokcie i okolice między palcami. Po 10 minutach albo wklepuję resztkę w dłonie i stopy, albo wycieram w papierowy ręcznik. Taki zabieg fajnie wykonać przed snem, kiedy potencjalnie nie będziesz już myć rąk.
Do kremu można dodać też ulubione składniki, na przykład węgiel, olej czy jogurt. Wszystko zależy od efektu, jaki chcesz osiągnąć oraz składu i konsystencji produktu, który chcemy szybciej zużyć.
Który ze sposobów najbardziej Ci się podoba? Do czego wykorzystujesz nieużywane produkty?
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)