makijaż twarzy
recenzja
Gadżetowy hit z Blend it!
1/21/2018Gąbka to już nieodłączny atrybut mojego codziennego makijażu. Jednak gąbka gąbce równa nie jest, o czym przekonałam się w ostatnich miesiącach. I jako laik wychwyciłam różnice, dzięki którym znalazłam swój gadżetowy hit - Blend it!
Gąbki, których ostatnio używałam, były bardzo poprawne, jednak nie chwyciły mnie za serce tak, jak Blend it! Ale nie oznacza to, że bohaterki postu nie mają wad.
Zarówno z gąbkami GOSH, jak i Donegal dobrze mi się pracowało, ale pierwsza miała niewygodny kształt, by dotrzeć w okolice oczu i dość szybko się rozpadła, a druga piła chore ilości podkładu.
Gdyby to był jakiś turniej gąbek, na pewno wszystkie stanęłyby na podium, jednak złoto przyznałabym Blend it!
Tak tu chwalę, a właściwie nie padły jeszcze żadne konkrety. Oto one!
Nie pij, blenduj!
Miłą odmianą od gąbki Donegal jest to, że po kilku tygodniach nadal mam podkład. Blend it! nie pije go w takich ilościach, dlatego jestem podwójnie szczęśliwa. Nie muszę inwestować w nowy fluid, a dodatkowo nie dopłacam do gąbkowego odwyku.
Na pierwszy rzut oka widać, że Blend it! ma inną strukturę niż poprzedniczki. No, może na drugi, bo przed namoczeniem gąbka jest bardzo twarda, co początkowo wzbudzało mój niepokój.
Jednak po kontakcie z wodą jest milutka, miękka i nie czuć w niej zbierającej się wody.
Ogromnym plusem jest to, że gąbka nie spija chorych ilości podkładu. Owszem, muszę dać go więcej, niż gdybym aplikowała produkt palcami, jednak to dla mnie miła odmiana, bo w przypadku Donegal, Revlon poszedł w kilka tygodni. Użytkowniczki wiedzą, jak bardzo to boli...
Ma na to wpływ na pewno struktura i materiał, z jakiego jest wykonana.
Jednak to nie wszystkie zalety.
Paznokcioodporna
Gąbka jest na tyle delikatna, że obawiałam się o kontakt z długimi paznokciami. GOSH szybko porwała się przy codziennym używaniu i myciu.
Póki co mamy jedną niewielką ryskę na większej, częściej używanej, jednak nie pogłębia się.
Są też lekkie wgniecenia, prawdopodobnie to efekt suszenia na nierównej powierzchni.
Ma też drobne przebarwienia od ciągłego używania, które nie przeszkadzają w dalszym używaniu.
A co z samym myciem?
Szybkie pranie
To, co mnie najczęściej odstraszało w gadżetach do makijażu, to konieczność codziennego mycia. Staram się myć gąbkę zaraz po aplikacji, jednak nie zawsze tak mi się udaje. Zazwyczaj gadżet pochłaniał wodę, nie oddawał brudu i pomimo szorowania wszystko kumulowało się w jedną wielką tragedię.
Mycie Blend it! jest banalne! Producent nie zaleca mycia gąbki mydłem w płynie. Ja robię to albo szarym mydłem, które zawsze mam w łazience, albo olejkiem Isana.
Dzięki temu gąbka jest czysta w kilka chwil, a ja nie rwę włosów z głowy.
Idealny kształt
Choć gąbki kupiłam w pakiecie z premedytacją, częściej makijaż w całości wykonują większą z nich. Ma świetny kształt, a ostro zakończona końcówka dobrze radzi sobie z aplikacją korektora w okolicach oczu.
Często nie mam czasu na używanie dwóch, a jedna w zupełności daje radę!
Mniejsza na pewno sprawdzi się do punktowej aplikacji korektora.
Mam wrażenie, że dałam się nabrać całej tej sytuacji, bo to gąbki Blend it! kupiły mnie, a nie ja gąbki! Mimo wszystko bardzo się cieszę, że w końcu do mnie trafiły i dziękuję też za ich polecenie, bo to Wasze głosy przeważyły podczas decyzji zakupowej.
Gąbki na pewno będą idealne dla każdej osoby, która nie chce godzinami przygotowywać się do makijażu, a potem drugie tyle myć wszystkie akcesoria. Choć obie mają taką samą strukturę i właściwości, dla mnie hitem jest głównie większa gąbka, ponieważ nadaje się zarówno do nakładania podkładu, jak i korektora w okolicach oczu.
Jestem jeszcze ciekawa, czy wraz z kolorem zmieniają się ich właściwości, ponieważ w ofercie marki mamy też piękne marmurkowe warianty!
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)