cera problemowa
codzienna pielęgnacja cery
recenzja
M jak MUST HAVE, czyli maseczka do twarzy
10/03/2016Jestem kobietą, dlatego zdarza się, że chcę i potrzebuję traktuję zamiennie. Chcę mieć nowe produkty, bo potrzebuję ich do codziennej pielęgnacji. Jednak nie zawsze tak jest. Gdyby przejrzeć moje zapasy, nie ma w nich masek do twarzy. Wszystkie, które chcę i potrzebuję zużywam w ekspresowym tempie. Jednym słowem, maska to mój must have!
Gdybym znalazła się na bezludnej wyspie, bardzo chciałabym mieć w kosmetyczce maskę do twarzy. Choć tego typu produkt jest dopełnieniem pielęgnacji i zapewne siedząc w pełnym słońcu, otoczona wodą marzyłabym raczej o kremie z filtrem i balsamie do ust, to czułabym się lepiej.
Nie ma maski do twarzy, której bym nie chciała, mówię oczywiście o skutecznych produktach, które przynoszą ulgę, a ich działanie pomaga, a nie szkodzi (tak, miałam kiedyś nawilżającą maskę, która wysuszała, takie tam...).
W moim kartonie z zapasowymi produktami nie ma absolutnie żadnej maski, która leżałaby i czekała na lepsze czasy. Bo każdy czas jest dobry na zużycie maski!
Mogę zapomnieć o oleju na włosy, o nałożeniu kremu po serum, czasami po nocnym podjadaniu zapomnę o ponownym umyciu zębów, ale nigdy nie zapomnę o masce do twarzy! Na Instagramie (szczególnie w stories) często możecie zobaczyć mnie w jednej z papek. Zazwyczaj używam oczyszczających, redukujących wydzielanie sebum. Nie unikam nawilżających, jednak ze względu na mój typ cery, pierwsze stosuję zdecydowanie częściej.
Choć nadal moim numerem jeden wśród masek do twarzy jest samodzielnie przygotowana maseczka z węgla, jestem otwarta na nowości. Przyznaję, nie stawiam wyłącznie na produkty naturalne, bo najważniejsza dla mnie jest skuteczność. Jeśli jednak staje przede mną produkt, który zawiera naturalne, wyjątkowe składniki - biorę! Tak znalazłam maskę oczyszczająco-złuszczającą z chińskim żeń-szeniem i ryżem The Body Shop.
Wyjątkowe składniki i właściwości
Maska do twarzy The Body Shop przeznaczona jest dla osób borykających się z nierównościami i szarością skóry. Wersja oczyszczająco-złuszczająca powstała dzięki wpływom chińskiej tradycji. Maska zawiera w sobie składniki pochodzące z północno-wschodniej Azji i południowej Ameryki.
W składzie zawiera:
-ekstrakt chińskiego żeń-szenia, który znany jest z tonizujących i stymulujących właściwości rewitalizujących skórę;
-ekstrakt chińskiego ryżu, który nawilża i rozświetla;
-organiczny olejek sezamowy z Nikaragui, bogaty w nawilżające oleje i kwas linolowy, zmiękczający skórę.
Według obietnic producenta, po zastosowaniu skóra jest rozświetlona, zrewitalizowana i gładka, a pory zminimalizowane. Dodatkowo maska redukuje niedoskonałości.
A jak jest w rzeczywistości?
Gładka cera w 10 minut
Ciemny, ciężki i minimalistyczny słoik już samą estetyką zapowiada, że "będzie się działo". I już w tym miejscu mogę zrobić spoiler - dzieje się.
Wyjątkowo zacznę od wad, a właściwie jednej wady, bo jest kluczowa dla samej aplikacji.
Maska jest zbita, a do tego niejednolita, bo zawiera drobinki peelingujące, dlatego też wybieranie jej ze słoika palcami jest niewygodne. Niestety, w zestawie nie ma żadnego patyczka ani pędzelka, dlatego też trzeba sobie radzić samemu.
No , to przebrnęłam przez wady.
Pora na zalety maski.
Po odkręceniu słoika i zdjęciu ochronnego plastiku, czuję lekko cytrusową nutę. Znów jest to zapach kojarzący mi się raczej ze środkami czystości, ale idąc dalej takim rozumowaniem, produkt na pewno eliminuje wszystkie zanieczyszczenia.
Konsystencja jest zbita i nie spływa z twarzy. Drobiki nie są zbytnio wyczuwalne przy nakładaniu. Po 10-15 minutach maska nie zastyga do końca - nadal jest papką.
Ogromny plus za zmywanie. Jak uwielbiam maski, tak nienawidzę momentu pozbywania się ich z twarzy. Ten produkt zmywa się bardzo lekko, dzięki czemu nawet przy sztucznych rzęsach nie obawiam się momentu mocnego tarcia i uszkodzenia przy tym kępek. Maska wymywa się do końca, nawet przy nosie czy brwiach. Dopiero wtedy czuć ostre drobinki peelingujące.
Cery wrażliwe mogą być zawiedzione grubością i mocą peelingu, jednak ja jestem ich fanką.
Efekt? Skóra wygląda na czystą, zdrową i gładką. Jest miękka i oczyszczona. Nie zauważyłam zwężenia porów, natomiast uwielbiam moją cerę po zastosowaniu tej maski.
No dobra, jest jeszcze jedna wada tej maski - cena. Kosztuje 100zł i choć nie jestem osobą, która lekką ręką wydaje tyle na kosmetyki, to uważam, że naprawdę warto. Niestety, aby ręka nie trzęsła się przy kasie, o efektach stosowania maski trzeba przekonać się - dosłownie - na własnej skórze.
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)