codzienna pielęgnacja cery
produkty pielęgnacyjne
recenzja
Pobudzający krem ORIGINS GinZing
7/03/2016Zakup i używanie nowego kremu to dla mnie ogromny stres. Podekscytowanie i strach mieszają się i nie odpuszczają aż do kilku pierwszych aplikacji. Jeszcze na początku wiosny zmieniłam zimowy produkt na lżejszy Origins GinZing Energy-boosting Moisturizer. Czy faktycznie pobudza skórę i zmysły?
W sezonie wiosenno-letnim odnotowałam, że wstawanie nie sprawia mi tyle problemu, co zimą. Ot odkrycie! Już o godzinie 7:00 świeci piękne słońce, które na nowo ogrzewa nasze mieszkania. A w perspektywie ostatnich dni zaryzykuję nawet stwierdzenie - dogrzewa!
Oślepiające słońce pobudza ciało i choć zmysły dalej chętnie by spały, muszę dodać im trochę energii.
Poranna kawa nie wchodzi w grę, piję ją dopiero w pracy. W domu łapię za szklankę i kilkakrotnie uzupełniam ją wodą z cytryną.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia - zmysłów. Te pobudzam zapachami, które dodają mi energii i... ruchów, bo dzięki nimi żwawiej macham ręką i nie spóźniam się do pracy.
Lato upływa mi pod znakiem cytrusowych, orzeźwiających zapachów. W łazience królują pomarańcze i egzotyczne mieszanki owocowe. Podobna nuta dołączyła do pielęgnacji twarzy.
Etykieta produktu
Lekki, beztłuszczowy dodający energii krem nawilżający, który błyskawicznie nawilża i sprawia, że skóra promieniuje zdrowym blaskiem. Wzmocniony takimi legendarnymi składnikami rewitalizującymi skórę jak żeń-szeń właściwy i ziarna kawy. Pozbawiona życia skóra szybko zostaje odświeżona i zrewitalizowana promieniując zdrowym i pełnym energii blaskiem.
Krem na dzień i na noc.
Dlaczego w produkcie znalazły się akurat te składniki?
Żeń-szeń działa:
- przeciwstarzeniowo,
- regenerująco,
- wzmacniająco,
- antyoksydacyjnie.
Natomiast ziarna kawy, a właściwie ich składniki:
- pobudzają mikrokrążenie, dzięki czemu usuwają oznaki zmęczenia,
- działają antybakteryjnie,
- wygładzają skórę.
Czy faktycznie krem usuwa oznaki zmęczenia i dodaje skórze witalnego wyglądu?
Działanie kremu
Może się wydawać, że na powiązanie z cytrusami może wskazywać jedynie energetyczny kolor słoika. Jednak po zdjęciu wieczka z pojemnika wydobywa się cudowny orzeźwiający zapach.
Origins GinZing Energy-boosting Moisturizer ma konsystencję żelu-kremu, która idealnie sprawdza się szczególnie podczas upałów.
Produkt szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze nieprzyjemnego filmu. Wręcz przeciwnie. Cera jest gładka, miękka i mam wrażenie, że delikatnie naprężona. To jeden z tych kosmetyków, które ma się chęć włożyć do lodówki i wklepywać go każdego upalnego ranka.
Krem współgra z podkładem i nie sprawia, że ten roluje się lub schodzi. Dodatkowo fajnie przytwierdza go do skóry i przedłuża trwałość.
Początkowo używałam produktu na dzień i na noc. Szybko okazało się, że najlepiej sprawdza się wyłącznie w ciągu dnia. Daje optymalny poziom nawilżenia, jednak przy próbie pielęgnacji twarzy wyłącznie jednym kremem, nie sprawdził się.
Mam cerę mieszaną, która lubi zarówno produkty nawilżające, jak i ostre rozprawienie się z zanieczyszczeniami. Dlatego też najczęściej na noc stosuję serum korygujące i daję mu czas na wchłonięcie. Następnie wieczorny rytuał dopełniam jeszcze głęboko nawilżającym kremem. Na dzień zostawiłam Origins, który delikatnie nawilża i przygotowuje skórę pod makijaż. Dla osób o suchej lub bardzo suchej skórze nawilżenie może być niewystarczające.
W linii produktów znajduje się również krem pod oczy. Jeśli ma podobną konsystencję, będzie idealny dla tych z Was, które nie potrzebują głębokiego nawilżenia. A po wyjęciu z lodówki zapewne poradzi sobie z redukcją opuchlizny.
Jestem bardzo zadowolona z tej wersji kremu. Delikatna cytrusowa nuta pobudza zmysły, przygotowując umysł i skórę do pracowitego dnia. Produkt przedłuża trwałość makijażu, a dodatkowo delikatnie nawilża. Moja mieszana cera bardzo go polubiła i sądzę, że może się nie skończyć na jednym opakowaniu.
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)