perfumy
podkład
recenzja
tusz do rzęs
Kobiecość w dobie pandemii
4/30/2020Przymusowe siedzenie w domu doprowadziło mnie do kilku wniosków. Między innymi stwierdziłam, że mam za mało ciuchów po domu i bardzo łatwo zapomniałam o tym, aby się sobie podobać.
Ponad miesiąc przebywania w domu uświadomił mi, że mam za mało dresów, a za dużo kosmetyków. Oczywiście z tym drugim to żart.
Ale kiedy pierwszy raz od miesiąca zrobiłam makijaż, poczułam się o wiele lepiej. To było chyba w święta. I od tego momentu co jakiś czas regularnie nakładam makijaż.
Jednak czułam się niepełna, więc użyłam dodatkowo ulubionych perfum. Wtedy wszystko wróciło na miejsce.
Taki stan bardzo mi się spodobał, więc kiedy mam gorszy psychicznie dzień, nakładam delikatny makijaż, wracam do dawnych zapachów lub testuję nowe, których nie zdążyłam wypróbować przed pandemią.
To dla mnie idealny sposób na to, aby nie czuć zaniedbania. Niestety, ale pozostając w domu wyrabiamy sobie nową rutynę, którą dobrze przełamać.
Chętnie korzystam z różnych możliwości pielęgnacji, jednak niestety, nie każda z nas jest obdarzona cerą, która bez makijażu wygląda pięknie. Dlatego dzięki delikatnemu makijażowi, mogę przez chwilę poczuć się lepiej. A o moje samopoczucie zadbał ostatnio klub-konsultantek.pl
Zdecydowanym zaskoczeniem był dla mnie podkład The ONE Everlasting Sync. Wybrałam chyba najjaśniejszy odcień i to też dlatego, bo spodziewałam się, że może ciemnieć.
Byłam miło zaskoczona, kiedy okazało się, że do wieczora moja skóra wygląda tak samo blado!
Podkład tworzy delikatną, wyrównującą skórę i kolor warstwę. Cera wygląda zdrowo, bo podkład nie jest ani matowy, ani nawilżający.
Ja nakładam go zwilżoną gąbką i widzę, że podkład jest na tyle delikatny, że ciężko zbudować kolejną warstwę, bo pod wpływem mokrej gąbki nieco się ślizga.
Ale ogromnym plusem jest to, że nie pozostawia smug i nie powoduje ściągnięcia skóry. Łatwo też go zmyć. Na tłustej skórze trzeba uważać, aby w czasie dnia nie zetrzeć go z nosa czy brody, bo faktycznie ta przyczepność jest zdecydowanie mniejsza, niż np. w Revlonie.
Ten podkład byłby super dla cery normalnej. Nie zapycha, jest delikatny, łatwo się aplikuje i nie ciemnieje.
A ponieważ ostatni raz byłam na rzęsach byłam w lutym, makijaż podkreśliłam tuszem do rzęs.
Rzęsy, jak się okazało, są moim ogromnym kompleksem. Krótkie, jasne, proste. Owszem, całkiem gęste, bo przy doczepianych rzęsach przy 2:1 osiągam piękny efekt. I to pewnie dlatego, że nie wyglądają ładnie z tuszem do rzęs, od lat doczepiam sztuczne.
Obecnie nie mam ani jednej rzęsy, więc mogę do woli testować tusze do rzęs.
Niestety, tusz The One Wonder Lash XXL nie spełnia moich oczekiwań. Nie pokrywa rzęs, nie pogrubia ich.
Ma silikonową, dość precyzyjną szczoteczkę, ale niestety jedno pociągnięcie nie sprawia, że większość rzęs jest pokryta.
Przez to, że rzęsy nie są równomiernie pokryte, nie odnoszę wrażenia, aby je zagęszczał i wydłużał.
Ale najgorsze jest zmywanie. Tusz jest wodoodporny. I akurat to jest ogromny plus, bo nie obsypuje się i nie tworzy efektu pandy w ciągu dnia. Jednak mój płyn micelarny nie jest w stanie go zmyć, przez co tarcie i wielokrotne próby zmycia tuszu sprawiają, że ewentualny efekt pielęgnacji nie ma znaczenia. Ostatnio tusz zmywałam serum olejowym. Wyrwałam przy tym kilka rzęs, a do tego natarłam oczy.
Tusz byłby idealny dla fanek wodoodpornych produktów, które mają kosmetyki pielęgnacyjne dopasowane do tego typu demakijażu.
Jednak mogłabym obejść się bez tuszu do rzęs, ale nie potrafiłabym bez ładnego zapachu.
Rzadko zdarza się, aby wybrane w ciemno zapachy spodobały mi się od pierwszego użycia.
Jednak Eclat Femme Weekend to był strzał w dziesiątkę.
To idealny zapach na wiosnę. Dzięki niemu czułam się świeżo i rześko.
Głowa zapachu to czerwona porzeczka, bergamotka i brzoskwinia.
Serce to róża, miazga i frezja.
Podstawą natomiast są piżmo i nuty drzew.
Jednak zawiodła mnie trwałość. Po pewnym czasie nie czuć ich już na skórze. Ja wiem też, że moja skóra przyjmuje niewiele zapachów i często te, które bardzo mi się podobają, utrzymują się bardzo krótko.
Ten zapach byłby idealny na weekendowy wyjazd, wiosenny spacer, albo spotkanie w gronie przyjaciółek. Jest świeży, orzeźwiający, ale także dodający pewności siebie. Nie jest przerysowany czy bazarowy. I właśnie to mi się w nim bardzo podoba.
O kobiecość trzeba i można dbać w każdych warunkach. Od rozwijania własnych umiejętności, aż po delikatny makijaż, który doda nam nieco pewności siebie i normalności w trudnym czasie.
Choć zmienność sytuacji zaskakuje nas każdego dnia, jeszcze wiele z nas nie wyjdzie z domów przez kolejne tygodnie.
Na ten niekomfortowy czas, dzięki kosmetykom możemy poczuć się dobrze we własnej skórze.
Jednak czułam się niepełna, więc użyłam dodatkowo ulubionych perfum. Wtedy wszystko wróciło na miejsce.
Taki stan bardzo mi się spodobał, więc kiedy mam gorszy psychicznie dzień, nakładam delikatny makijaż, wracam do dawnych zapachów lub testuję nowe, których nie zdążyłam wypróbować przed pandemią.
To dla mnie idealny sposób na to, aby nie czuć zaniedbania. Niestety, ale pozostając w domu wyrabiamy sobie nową rutynę, którą dobrze przełamać.
Chętnie korzystam z różnych możliwości pielęgnacji, jednak niestety, nie każda z nas jest obdarzona cerą, która bez makijażu wygląda pięknie. Dlatego dzięki delikatnemu makijażowi, mogę przez chwilę poczuć się lepiej. A o moje samopoczucie zadbał ostatnio klub-konsultantek.pl
Delikatny podkład do każdej cery
Zdecydowanym zaskoczeniem był dla mnie podkład The ONE Everlasting Sync. Wybrałam chyba najjaśniejszy odcień i to też dlatego, bo spodziewałam się, że może ciemnieć.
Byłam miło zaskoczona, kiedy okazało się, że do wieczora moja skóra wygląda tak samo blado!
Podkład tworzy delikatną, wyrównującą skórę i kolor warstwę. Cera wygląda zdrowo, bo podkład nie jest ani matowy, ani nawilżający.
Ja nakładam go zwilżoną gąbką i widzę, że podkład jest na tyle delikatny, że ciężko zbudować kolejną warstwę, bo pod wpływem mokrej gąbki nieco się ślizga.
Ale ogromnym plusem jest to, że nie pozostawia smug i nie powoduje ściągnięcia skóry. Łatwo też go zmyć. Na tłustej skórze trzeba uważać, aby w czasie dnia nie zetrzeć go z nosa czy brody, bo faktycznie ta przyczepność jest zdecydowanie mniejsza, niż np. w Revlonie.
Ten podkład byłby super dla cery normalnej. Nie zapycha, jest delikatny, łatwo się aplikuje i nie ciemnieje.
A ponieważ ostatni raz byłam na rzęsach byłam w lutym, makijaż podkreśliłam tuszem do rzęs.
Obiecujący tusz do rzęs
Rzęsy, jak się okazało, są moim ogromnym kompleksem. Krótkie, jasne, proste. Owszem, całkiem gęste, bo przy doczepianych rzęsach przy 2:1 osiągam piękny efekt. I to pewnie dlatego, że nie wyglądają ładnie z tuszem do rzęs, od lat doczepiam sztuczne.
Obecnie nie mam ani jednej rzęsy, więc mogę do woli testować tusze do rzęs.
Niestety, tusz The One Wonder Lash XXL nie spełnia moich oczekiwań. Nie pokrywa rzęs, nie pogrubia ich.
Ma silikonową, dość precyzyjną szczoteczkę, ale niestety jedno pociągnięcie nie sprawia, że większość rzęs jest pokryta.
Przez to, że rzęsy nie są równomiernie pokryte, nie odnoszę wrażenia, aby je zagęszczał i wydłużał.
Ale najgorsze jest zmywanie. Tusz jest wodoodporny. I akurat to jest ogromny plus, bo nie obsypuje się i nie tworzy efektu pandy w ciągu dnia. Jednak mój płyn micelarny nie jest w stanie go zmyć, przez co tarcie i wielokrotne próby zmycia tuszu sprawiają, że ewentualny efekt pielęgnacji nie ma znaczenia. Ostatnio tusz zmywałam serum olejowym. Wyrwałam przy tym kilka rzęs, a do tego natarłam oczy.
Tusz byłby idealny dla fanek wodoodpornych produktów, które mają kosmetyki pielęgnacyjne dopasowane do tego typu demakijażu.
Jednak mogłabym obejść się bez tuszu do rzęs, ale nie potrafiłabym bez ładnego zapachu.
Zapach na co dzień, nie tylko w weekend
Rzadko zdarza się, aby wybrane w ciemno zapachy spodobały mi się od pierwszego użycia.
Jednak Eclat Femme Weekend to był strzał w dziesiątkę.
To idealny zapach na wiosnę. Dzięki niemu czułam się świeżo i rześko.
Głowa zapachu to czerwona porzeczka, bergamotka i brzoskwinia.
Serce to róża, miazga i frezja.
Podstawą natomiast są piżmo i nuty drzew.
Jednak zawiodła mnie trwałość. Po pewnym czasie nie czuć ich już na skórze. Ja wiem też, że moja skóra przyjmuje niewiele zapachów i często te, które bardzo mi się podobają, utrzymują się bardzo krótko.
Ten zapach byłby idealny na weekendowy wyjazd, wiosenny spacer, albo spotkanie w gronie przyjaciółek. Jest świeży, orzeźwiający, ale także dodający pewności siebie. Nie jest przerysowany czy bazarowy. I właśnie to mi się w nim bardzo podoba.
O kobiecość trzeba i można dbać w każdych warunkach. Od rozwijania własnych umiejętności, aż po delikatny makijaż, który doda nam nieco pewności siebie i normalności w trudnym czasie.
Choć zmienność sytuacji zaskakuje nas każdego dnia, jeszcze wiele z nas nie wyjdzie z domów przez kolejne tygodnie.
Na ten niekomfortowy czas, dzięki kosmetykom możemy poczuć się dobrze we własnej skórze.
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)