recenzja
wybielanie zębów
Wybielanie zębów przed ślubem
10/30/2019Przygotowania do ślubu to nie tylko kwestia doboru odpowiedniej sali czy sukni. Świadome panny młode pod uwagę biorą także swoją figurę, stan cery, włosów, a nawet uzębienia. Wszystkie z tych zmian to długotrwałe procesy, dlatego o ostatnie, czyli wybielanie zębów, dbam już teraz.
To nie jest tak, że ślub poprzestawiał mi w głowie. Trochę na pewno, w końcu kto przy zdrowych zmysłach decyduje się na wydanie tylu pieniędzy w jedną noc?
Dawniej mówiłam, że nigdy nie wyjdę za mąż, a tu proszę, do ślubu zostało pół roku, które zleci w oka mgnieniu.
Zasięgnęłam już języka w kwestii makijażu ślubnego, jestem też w trakcie regeneracji cery, aby makijaż trzymał się jak najlepiej.
Zaczęłam także wybielać zęby w domu.
Wiem, że ślub jest idealnym pretekstem, aby w końcu skupić się na sobie, zadbać o urodę i znaleźć czas wyłącznie dla siebie.
Ale czy mi to przeszkadza? Nie. Szczególnie, kiedy widzę pierwsze efekty.
Szczególne wrażenie zrobiło na mnie wybielanie zębów.
Bardzo ostrożnie podchodzę do tego tematu, szczególnie że mam wrażliwe dziąsła i predyspozycje do odsłaniania szyjek zębowych.
Używam delikatnych past, jednak wybielanie zębów chodziło za mną od dawna.
Wybielanie zębów w domu
Postawiłam na wybielanie zębów w domu. Wiem, na własne ryzyko, jednak zależało mi na stopniowej zmianie odcienia, którą będę mogła przerwać w każdym momencie.
Wybielanie zaczęłam pół roku przed ślubem, aby w razie, gdybym źle zareagowała na preparat, nie stresowała się w ostatniej chwili. Dzięki temu mogę przetestować produkt i wrócić do niego bliżej daty ślubu, albo prowadzić regularną kurację.
Postawiłam na preparat Dr. Martin Schwarz EXPERT 38%. Jest to metoda nakładkowa. W skrócie, w zestawie otrzymujemy żel oraz nakładki na górę i dół.
Ogromne wrażenie zrobiło na mnie to, że nakładki mają swój pojemniczek, dzięki czemu nie mam problemu z suszeniem i przechowywaniem, a przede wszystkim z higieną.
W przeciwieństwie do metod wybielania, które są dostępne w drogeryjnych sieciach, nie bałam się używać preparatu Dr. Martin Schwarz. Choć pojawia się z nimi w zestawieniach (m.in. Cosmopolitan, Hiboox, BigTimeDaily) wg mnie jest o wiele skuteczniejszy.
Preparat powinno się stosować jako kurację w cyklach do 12 dni. Żel nakłada się na nakładki, układa na zębach i trzyma ok. 20-30 minut. Zabieg można przeprowadzać codziennie lub co maks. 3 dni, aby zachować ciągłość i odpowiedni efekt.
Co ważne, preparat powinien być przechowywany w lodówce.
Wybielanie zębów - czy warto
Mój pierwszy kontakt z nakładkami nie był udany. Jednak z czasem doszłam do wprawy i już nie obawiałam się, co będzie po ich zdjęciu.
Od początku wiedziałam, że będę wybielać jedynie te zęby, które widać w uśmiechu. To dlatego, że chciałam mieć porównanie, poza tym chciałam, aby wystarczyło mi preparatu na całą kurację.
Moje zęby nigdy nie były ekstremalnie żółte, nie palę, nie choruję na przewlekłe choroby, więc zależało mi głównie na poprawie estetyki.
Podczas pierwszej aplikacji nałożyłam za dużo produktu, nie wiedziałam też, czy dobrze układam nakładki. Nadmiar rozlał mi się na dziąsłach.
Szybko zrozumiałam, o co chodzi i jak powinnam stosować żel. Przy kolejnej próbie nie popełniłam już tego błędu.
Jednak nawet przy pierwszej niezbyt dobrej próbie zauważyłam jedną rzecz - widoczną różnicę.
Już po pierwszej aplikacji moje zęby wyglądały o wiele ładniej. Były rozjaśnione oraz wizualnie zdrowsze.
Pierwszych kilka aplikacji wykonywałam co 2-3 dni, parę ostatnich codziennie, ale preparat trzymałam krócej.
Dziąsła już były nieco podrażnione, dlatego nie chciałam ryzykować.
Mimo to efekt widać gołym okiem, odcień zębów zmienił się, zniknął osad, a ja znów z przyjemnością używam ciemniejszych szminek. Nie jest to spektakularna zmiana, jednak to też zależy od naszych zębów, ich naturalnego odcienia oraz naszych przyzwyczajeń (np. czy palimy).
Wady i zalety wybielania w domu
Tak jak wszystko, wybielanie w domu posiada wady i zalety.
Niekwestionowanymi zaletami są komfort sytuacyjny oraz szybkość działania.
Efekt widać bardzo szybko, a preparatu mogę używać w dowolnej chwili. Dodatkowo mogę dozować ilość preparatu i panować nad finalnym efektem.
Oczywiście w granicach rozsądku, aby nie podrażnić dziąseł i nie zrobić sobie krzywdy.
Preparat ma jedną podstawową dla mnie wadę. A konkretnie nie sam preparat, a nakładki. Moje zęby nie są idealnie proste, dlatego też nakładki nie przylegały równomiernie. W niektórych miejscach nieco mnie ściskały. Marzeniem byłaby jakaś elastyczna formuła, która dopasowałaby się do zgryzu.
Są też niewygodne, nie mogłam w nich rozmawiać, a jedyną pozycją, w której mogłam być to siedzenie i patrzenie przed siebie.
Jedna strzykawka starcza na 4-6 aplikacji w zależności od tego, ile produktu użyjemy. Jest to akurat odpowiednik jednej kuracji.
Aby widzieć zauważalne efekty, warto przestrzegać kilku zasad. Podczas aplikacji nie można pić ani jeść, jednak to proste, bo się po prostu nie da. W trakcie kuracji piłam kawę i herbatę przez słomkę. Nie chciałam zupełnie jej odstawiać, chociaż tak byłoby najlepiej. Ale zależało mi też, aby sprawdzić, jak preparat będzie działał, kiedy dostosuję kurację do stylu życia, nie odwrotnie.
Jestem bardzo zadowolona z efektów kuracji. Na pewno powtórzę ją na ok. miesiąc przed ślubem. Bielszy odcień zębów widać gołym okiem i w końcu jestem zadowolona z tego, jak wygląda mój uśmiech w intensywnym odcieniu szminki.
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)