balsam do ust
pielęgnacja ciała
recenzja
Odżywczy skin food dla ciała i ust
1/13/2019Od zimowych spacerów i pysznej kawy wolę już tylko dobrą pielęgnację. Koniecznie taką, która pozwala na to, by cieszyć się powyższym. Dlatego ważne dla mnie są produkty godne zaufania. Istny skin food!
Nogi jeszcze zakryję pod grubymi rajstopami lub spodniami, ale usta i dłonie potrafią wyrazić więcej niż tysiąc słów.
Nie rozstaję się z produktami do ust i kremami do rąk, bez nich czuję się niepewna i... zaniedbana!
Odkąd do mojej pielęgnacji dołączyły nowości Weleda, jakaś część życia stała się łatwiejsza.
Produkt do ciała kupił mnie już po przeczytaniu samego opisu, natomiast masło do ust naprawdę na to zasłużyło!
Zapewne jesteś ciekawa, czemu już odkrywam wszystkie karty? Bo warto!
Skin Food jakiego mi trzeba
Weleda poszerzyła asortyment gamy Skin Food o masła do ciała oraz ust. Podobno serię kochają również gwiazdy. A jeśli Victoria Beckham i Julia Roberts zawdzięczają im niesamowity wygląd, to może to dotknie również mnie?
Cóż, to ma sens. Jeśli zamienić fast food na skin food, bliżej mi będzie do modelki niż do Bridget Jones! A dlaczego warto? Bo odżywcza linia to odpowiednio dobrane składniki:
ekstrakt z liści organicznego rozmarynu - tonizuje, wspomaga regenerację
ekstrakt z kwiatów fiołka trójbarwnego - łagodzi i nawilża
ekstrakt z kwiatów biodynamicznego nagietka - wspomaga regenerację, jest bogaty w karotenoidy, flawonoidy i olejki eteryczne
ekstrakt z kwiatów rumianku - łagodzi podrażnienia
olej słonecznikowy - lekki, łagodny olej bogaty w przeciwutleniacze i witaminę E
lanoina - skład i konsystencja upodabniają ją do ludzkiego sebum, posiada właściwości wiązania wody i dużą zdolność jej pochłaniania
wosk pszczeli - czynnik emulgujący i poprawiający konsystencję, chroni także przed wysuszeniem
Czy działają tak samo, jak brzmią?
Bogate masło do ciała Skin Food
Już po odkręceniu wieczka uderzył mnie piękny, nieco cytrusowy zapach. Myślałam, że to lekki balsam, ale nic bardziej mylnego.
Masło naprawdę jest... maślane!
Jednak pomimo gęstej konsystencji bardzo szybko się rozprowadza i dobrze wchłania. Owszem, trzeba chwilę pomasować, jednak w przeciwieństwie do masła shea nie pozostaje w jednym miejscu pomimo długiego tarcia w skórę.
Po aplikacji czuję natychmiastową ulgę. Skóra jest odpowiednio chroniona, ale też nawilżona i miękka. Wygląda zdecydowanie zdrowiej.
I co dla mnie najważniejsze, masło pozostaje na skórze. Nie wsiąka w pościel czy ubranie. Kiedy budzę się rano, wciąż czuję że produkt troszczy się o moje ciało.
Lubię ten produkt również za jego wydajność. Obecnie używam go w ekstremalnych przypadkach, kiedy inne produkty już nie dają rady. Jednak przy początkowo intensywnym stosowaniu zaimponowało mi to, że nie skończył się po tygodniu.
Czy produkt ma jakiś minus? Ma. Cenę. 150 ml produktu kosztuje ok. 70zł. Naprawdę jest warty używania, ale według mnie to dość wysoka cena.
Masło do ust Skin Food
Zacznę od tego, że produktu nie nazwałabym masłem. To bardziej maść. Co ciekawe, kosmetyk jest odpowiedni dla osób z nietolerancją glutenu.
Masło w zależności od upodobań można aplikować bezpośrednio na usta lub najpierw na palec. Ja preferuję drugą opcję, ponieważ aplikator jest niewielki i półokrągły, przez co jest to najwygodniejszy sposób.
Masło nie jest jak większość tego typu produktów, które miałam okazję używać. Naprawdę fajnie osadza się na ustach i nie znika po wypiciu szklanki wody. Oprócz tego bardzo podoba mi się efekt mokrych ust. Po aplikacji wygląda, jakbym na wargi naniosła błyszczyk, a nie pielęgnujący produkt.
I choć moda na matowe usta wciąż twa, to niestety nie sprzyja kondycji ust. Tu idealnie sprawdza się masło Weleda. Nakładam kosmetyk pielęgnacyjny, a na niego kredkę Golden Rose. Na maksa podoba mi się efekt połączenia obu produktów. Kolor kredki nie jest płaski, usta wydają się większe, a dodatkowo są wypielęgnowane.
Owszem, produkt nawilżający nałożony pod kolor skraca jego trwałość, ale uważam, że na co dzień zdrowie i dobra kondycja skóry jest ważniejsza.
Jeśli chodzi o cenę, również jest dość spora. Masło do ust kosztuje ok. 30zł, jednak naprawdę jest bardzo wydajne. Wystarczy odrobina, żeby miękka, nieco woskowa konsystencja ochroniła usta.
Oba produkty spełniły moje oczekiwania w 100%. Gdyby ceny były niższe, produkty byłyby idealne. Jednak z drugiej strony za jakość trzeba też zapłacić. Zarówno masło do ciała, jak i ust stoją wysoko w moim rankingu skuteczności kosmetyków.
Jak chronisz skórę zimą? Masz swoich niezawodnych pielęgnacyjnych graczy?
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)