balsam do ciała
pielęgnacja ciała
pielęgnacja suchej skóry
Tropikalna pielęgnacja ciała latem
6/15/2016Lato zbliża się wielkimi krokami, a tym samym przychodzi sezon na "lekkie". Ubrania, makijaże, fryzury, jedzenie - wszystko to jest lżejsze niż w okresie jesienno-zimowym. U mnie takie zmiany zachodzą również w pielęgnacji ciała. Z ciężkich balsamów o kremowych konsystencjach, otulających zapachach, przerzucam się na lekkie, orzeźwiające wariacje. Obecnie króluje Perfecta SPA Tropical Mango.
Choć owocowe zapachy kosmetyków nie są moimi ulubionymi, wiosną i latem chętniej po nie sięgam. Kojarzą mi się z wakacjami, beztroską i tęsknotą za spontanicznymi podróżami. Oprócz tego są lekkie, orzeźwiające i apetyczne. Na co dzień zdecydowanie bliższe mi są zapachy typowo kosmetyczne i kremowe, jednak podczas upałów przemycam do łazienki zapach babcinego ogródka lub tropikalnej wyspy.
W tym sezonie bliższa mi jest egzotyka i marzenie o rajskiej plaży. Dlatego też po orzeźwiającym prysznicu noszę zapach mango.
Masło do ciała Perfecta Spa nazywa się tak nieprzypadkowo. Konsystencja prawdziwego masła. Zbita, ale dająca się łatwo wyjąć. Co ważne, nie przecieka przez palce i nie jest zbyt wodnista, dlatego też bez problemu doniesiemy produkt z opakowania na wybraną partię ciała.
Kosmetyk świetnie rozprowadza się po skórze. Nie trzeba wkładać wiele wysiłku w to, aby się wchłonął. Fajnie pracuje w kontakcie ze skórą i mam wrażenie, jakby się na niej topił.
Po aplikacji ciało jest gładkie i soczyście pachnące! Pachnie nie tylko skóra, ponieważ po wejściu do pokoju, w pomieszczeniu unosi się egzotyczny, lekki zapach. To naprawdę przyjemne.
Masło do ciała spełniło moje oczekiwania. Przede wszystkim zadowolony jest nos, ponieważ dzięki niemu codziennie jestem na wakacjach.
Lekka konsystencja sprawia, że przy porannej aplikacji produktu nie muszę się obawiać, że ubranie zacznie się do mnie kleić nawet kilkanaście minut po aplikacji.
Szybkość wchłaniania się kosmetyku i aplikacja są zdecydowanie na plus.
A jak jest z nawilżaniem?
Choć moja cera nie wie, co znaczy przesuszenie, reszta ciała zna to aż za dobrze! Krytyczne punkty zlokalizowane są na łydkach, biodrach i przedramionach. Masło radzi sobie z nimi, jednak krótkoterminowo. Po nocy nie czuję napięcia skóry, jest miła w dotyku, jednak po prysznicu czar pryska. Dwu- lub trzydniowe uczucie nawilżenia dawało mi jedynie zbite i ciężkie masło shea, którego używanie w lecie jest zwyczajnie nie komfortowe. Kosmetyk będzie wystarczający dla skór, które nie mają tendencji do nadmiernego przesuszania.
Produkt ląduje na liście kosmetyków, które kupiłabym ponownie. A w zestawie z peelingiem może być również świetnym prezentem. To iście letnie masło!
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)