Apis
balea
Evree
NIVEA
pielęgnacja
pilomax
sleek line
syoss
tołpa
A pod prysznicem....
9/21/2014
Branie prysznica to dla mnie jedna z najważniejszych czynności w ciągu dnia. Dzięki niemu rozbudzam się o poranku i relaksuję po ciężkim dniu. Ważne są dla mnie produkty, których wówczas używam. Zwykle stawiam na orzeźwiające żele pod prysznic, mocne peelingi i regenerujące balsami. Sprawdźcie, co obecnie znajduje się u mnie pod prysznicem i czego używam zaraz po nim.
Prysznic.
Żel pod prysznic
To akurat rzecz, która najszybciej się kończy i prawdę mówiąc musi mieć dla mnie tylko dwie cechy: nie wysuszać i ładnie pachnieć. Zniosę nawet niską wydajność, ponieważ akurat tymi kosmetykami szybko się nudzę i kiedy wywącham coś pięknego w drogerii, chcę to mieć :). Obecnie stoi orzeźwiająca Balea o zapachu arbuza. Pomimo mojej nienawiści do tego zapachu w kosmetykach, ten mi nie przeszkadza, jest lekko przełamany. Wydajny, dobrze się pieni i ładnie pachnie. Na pewno nie ściąga skóry. Czego chcieć więcej? :)
Peeling
Nie lubię peelingów. Używam ich do twarzy, jednak nie pamiętam, kiedy ostatni raz użyłam jakiegoś do ciała. To, co jest dla mnie najsmutniejsze w ich używaniu, to późniejszy wygląd prysznica. Farmona, którą używałam zimą, sprawiała wrażenie czegoś, co trafiło tam przypadkiem. Ale ten peeling akurat lubiłam :). Ostatnio spojrzałam na swoją skórę nóg i stwierdziłam, że trzeba ostro działać. Nie samym balsamem skóra żyje, a że w lecie używałam ich naprawdę wiele (denkowałam zasoby), nie mogła się do żadnego przyzwyczaić. Postanowiłam dać szansę peelingowi Apis. Duża tuba pełna niespodzianek. Dlaczego? Woń podobna do preparatów czyszczących WC. Niestety. Wygląd zbliżony do jego zawartości. Jednak ma on również mocne strony. Właściwie jedną. To, co jest zdecydowanym plusem, dzięki któremu wysmarowałam się nim jeszcze raz, był efekt. Wyczuwalny mocny zdzierak pozostawił moją skórę gładką, miękką i jędrną. Miłe było też to, że nie musiałam zmywać peelingu z każdego zakamarka ciała. Czuję się po nim zdecydowanie lżejsza, jednak zapach i wygląd nadal mi nie leżą. Na szczęście po wyjściu spod prysznica nie czuję go już. Jedyne wrażenie to zadbana skóra.
Balsam
Dziękuję wynalazcy balsamu pod prysznic. Wiem, że wiele z was używa w ten sposób tradycyjnych balsamów. Mnie jednak postęp często nie dotyka :P Mam strasznie suchą skórę (niestety nie dotyczy to twarzy), nie każdy kosmetyk sobie z nią radzi, wybieram więc popularne rozwiązania. Nivea to dla mnie cud nad cudami i będę to mówić zawsze i wszędzie! Dla leniwca, który może umyć się i wybalsamować pod prysznicem to naprawdę boskość! Nivea ładnie pachnie i to nie tylko podczas stosowania. Do tego pozostawia skórę miękką i gładką. Jedyne, co bym zmieniła, to opakowanie. Obecnie, jak widzicie, jest już po przejściach i ciężko go wycisnąć mokrymi rękami. Ale to nic. I tak go uwielbiam!
Maski do włosów
Sleek Line i Pilomax to maski, których używam jednocześnie. Na skórę głowy i nasadę włosów Pilomax, na resztę Sleek Line. Dlaczego? Pierwsza ma ograniczać wypadanie włosów i wzmocnić je, zregenerować, druga natomiast nawilża i nadaje połysk. Bardzo je lubię, razem dają świetny efekt. Włosy są błyszczące, puszyste, pachnące i mają zwiększoną objętość. To połączenie jest strzałem w dziesiątkę! Zaczęłam stosować Pilomax, kiedy zauważyłam wzmożone wypadanie włosów. Niestety stres i zmiana pór roku dały im w kość. Staram się wygospodarować jeden lub dwa poranki w tygodniu na zastosowanie tych kosmetyków. Teraz widzę, że od pewnego czasu mniej wypadają mi włosy. Mam nadzieję, że maski i Jantar trochę pomogły :)
Odżywka do włosów
Do codziennego stosowania używam odżywki Syoss. Szampon był totalnie nie dla mnie, ale ten produkt jest naprawdę fajny. Jest przeznaczony do suchych i zniszczonych włosów. Zawiera formułę, dzięki której po wysuszeniu włosów suszarką wzmacnia się efekt lśniących włosów. Pięknie pachnie, choć szkoda, że ten aromat nie pozostaje na włosach. Po zastosowaniu mogę spokojnie rozczesać włosy, co jest dla mnie ogromnym plusem. Nie obciąża włosów, choć nie do końca czuję, że poprawia kondycję włosów. Ciepłe powietrze suszarki lub prostownicy niszczy włosy, podoba mi się więc zabezpieczenie ich przed tym. Możliwe, że sięgnę po nią ponownie, ponieważ w roku akademickim będę musiała częściej używać suszarki.
Balsam
Odżywka do włosów
Do codziennego stosowania używam odżywki Syoss. Szampon był totalnie nie dla mnie, ale ten produkt jest naprawdę fajny. Jest przeznaczony do suchych i zniszczonych włosów. Zawiera formułę, dzięki której po wysuszeniu włosów suszarką wzmacnia się efekt lśniących włosów. Pięknie pachnie, choć szkoda, że ten aromat nie pozostaje na włosach. Po zastosowaniu mogę spokojnie rozczesać włosy, co jest dla mnie ogromnym plusem. Nie obciąża włosów, choć nie do końca czuję, że poprawia kondycję włosów. Ciepłe powietrze suszarki lub prostownicy niszczy włosy, podoba mi się więc zabezpieczenie ich przed tym. Możliwe, że sięgnę po nią ponownie, ponieważ w roku akademickim będę musiała częściej używać suszarki.
Po prysznicu.
Jeśli nie użyję balsamu pod prysznic, kontynuuję dzieło tradycyjnym kosmetykiem. Ostatnio świetnie idzie mi denkowanie balsamów. Jestem z siebie dumna. W nagrodę otworzyłam kilka kolejnych. W końcu zdecydowałam się. Urzekł mnie zapach, bo co mogłam o nim wiedzieć? Lekka konsystencja i piękny aromat, który nie znika zaraz po posmarowaniu. Do tego szybko się wchłania. Czego chcieć więcej? Prawdę mówiąc, nawilżania. Przy mojej wymagającej suchej skórze nie do końca zdaje egzamin. Wygładza ją i uelastycznia, jednak po nocy moje łydki znów są suche. Mimo to balsam sprawia, że czuję się kobieca i zadbana, otulona przyjemnym wiosennym zapachem. Nie żałuję, że mnie skusił, ale nadal moim faworytem pozostaje inny kosmetyk.
Krem do stóp
Czasami mam wrażenie, że stopami robię dosłownie wszystko. To część ciała, do której nienawidzę stosować jakichkolwiek kosmetyków. Nie cierpię stóp, niestety również swoich. Pomimo częstego robienia różnych peelingów czy stosowania pumeksu, one strasznie szybko się niszczą. Same! Krem, który pomaga mi je ogarnąć to Evree. Pachnie typowo dla tego typu kosmetyków, ale dobrze działa. Szczególnie lubię efekt świeżo po pedicure. Są wówczas miękkie i gładkie. Na co dzień smaruję nim stopy na noc. Często zakładam również bawełniane skarpetki. To jeden z dwóch kremów, który pasuje moim stopom.
14 Komentarzy
Miałam ten balsam pod prysznic, ale na mnie szału nie zrobił. Nie ma to jak prysznic po ciężkim dniu. Ja też co do żeli nie mam mega wymagań dla mnie zapach i piana się liczy
OdpowiedzUsuńBo cóż może robić żel? ;P Ma myć i już! Ja miałam inne zapachy Balea i były o wiele lepsze, ale obecnie używam tego :)
UsuńJa z kolei uwielbiam peelingi, szczególnie cukrowe :) Używam ich bardzo często i szybko je też zużywam :)
OdpowiedzUsuńNa ten balsam pod prysznic z Nivea muszę się kiedyś skusić, co prawda opinie są bardzo różne o nim, ale jak nie spróbuję sama to się nie przekonam jaki jest naprawdę :)
Masz rację, ja go kupiłam, zaczęłam używać i pojawiły się pierwsze recenzje. Były skrajne, nawet w większości bym powiedziała, że złe. Ale ja go lubię, mnie odpowiada, na pewno zaopatrzę się ponownie :)
Usuńmuszę wkońcu kupić coś od Balea, zrobiło się o tych kosmetykach ostatnio dość głośno, więc przypadało by się wkońcu coś wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze Ci powiem, że bez ciśnienia. Postaw na fajne zapachy. Te kosmetyki są bardzo delikatne. Ja zaczęłam od żelu pod prysznic. Potem miałam szampon i odżywkę do blondu, które zupełnie mi nie pasowały. Teraz mam owocowe kosmetyki do włosów i te są o niebo lepsze. Wszystko jest kwestią gustu i ciała.
UsuńTołpe evree i pilomax mam pod swoim prysznicem ;D
OdpowiedzUsuńO, to mamy trochę wspólnego :) Nie dziwię się ;)
Usuńproduktów Syoss nie lubię, ale żele Balea to coś cudownego :D w mojej szafce stoi zapas 5 innych zapachów :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam żelu Balea, którego bym nie lubiła ;) Do Syossa podchodziłam sceptycznie, szampon mi nie pasował, ale ta odżywka nie zaszkodzi :)
UsuńŻeby mi się tak chciało używać tylu kosmetyków :D Najchętniej wskakuję po prysznic, 3 min i po sprawie, nie trzeba nakładać i zmywać masek z włosów, balsamować ciała tylko bezpiecznie można wskakiwać do łóżka :D A potem tylko narzekanie - włosy słabe, skóra sucha... Podziwiam za ten brak lenistwa, serio !
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja też cenię sobie szybkość. Ale właśnie dlatego lubię np. balsamy, które szybko się wchłaniają. A kiedy siedzę z maską, robię w między czasie coś innego ;) Ale no niestety, coś za coś :P Żeby mieć ładne włosy, trzeba dbać :P
UsuńRównież uwielbiam prysznic;) ten żel Balea miałam latem. Dobrze go wspominam;)
OdpowiedzUsuńNa lato idealny, bo ma świeży słodki zapach :)
UsuńDziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)