COVID-owe wesele, jak się nie dać złamać
9/05/2020Nasz ślub odbył się w lipcu. To była nasza druga data. Choć nie było jeszcze podziału na żółte i czerwone strefy, borykaliśmy się z tymi samymi dylematami. Wesele w dobie COVID-19, nie dajmy się złamać.
Nasz wymarzony dzień miał odbyć się 23 maja 2020. Przygotowania do uroczystości zaczęliśmy jeszcze pod koniec 2018 roku, podpisując umowy z kluczowymi podwykonawcami.
W marcu 2020 wszystko się zmieniło, nasz świat zwolnił, a w kwestii ślubu jakby się zatrzymał. Z decyzją o przełożeniu ślubu i wesela mieliśmy czekać do świąt wielkanocnych, ale widząc w którą stronę to zmierza, ustaliliśmy z usługodawcami nową datę. Szczęśliwie wszyscy mieli wolny termin 25 lipca 2020. Nie lubiłam tej daty, kiedy o niej myślałam, zalewała mnie krew. Jednak okazało się, że był to najlepszy termin, ponieważ chwilę po naszym ślubie zaczęto wprowadzać podział na strefy.
I chociaż wstrzeliliśmy się idealnie, borykaliśmy się z tymi samymi problemami, co obecne pary szykujące się na ślub. Jak zorganizować COVID-owe wesele i nie dać się złamać?
Ślub to źródło zakażeń
To stwierdzenie drażni mnie do tej pory. Chodzimy do pracy, na zakupy, wyjeżdżamy na wakacje, na weekendy, bywamy w parkach, na basenach. Dzieci bawią się ze sobą na placach zabaw. Zazwyczaj z maską pod nosem, albo na brodzie. Ale tylko wesela są źródłem zakażeń.
Telewizja i rząd wcale nie pomagały. Mam wrażenie, że nawet popularna samozwańcza ekspertka od planowania wesel pogubiła się, po czyjej jest stronie. W tym paskudnym czasie po uszach dostała cała branża, ale także zwykli szarzy ludzie, którzy po prostu chcieli się pobrać.
Bez względu na to, czy przekładasz uroczystość, czy termin wypadł w tym feralnym okresie, co jakiś czas dostajesz telefon z odmową przybycia. Po ślubie okaże się, że wujek, który się bał wesela, wygrzewa się na hiszpańskiej plaży. Nagle lista gości redukuje się o 1/3. Ze stu dwudziestu zaproszonych osób masz wizję wesela na siedemdziesiąt osób. To był główny temat rozmów prowadzonych na moim IG. Dziewczyny były załamane, bo nie wiedziały, kiedy ta fala się zatrzyma i na jakiej liczbie zamknie się finalna liczba gości.
Jak się nie dać złamać? Podczas planowania pary czują ciągły stres. Nie wiedzą, czy za moment nie okaże się, że sala jest o trzy razy za duża, albo czy dla trzydziestu gości opłaca się najmować DJ-a lub orkiestrę. Niestety, wesele to ogromny wydatek, jednak drogie pary. Ci, którzy z Wami będą, to Wasi prawdziwi bliscy i tym bardziej ich doceńcie. Wszystko siedzi w podejściu do tematu. Są z Wami, bo tego chcą, nie szukają wymówek. Potrafią bawić się bezpiecznie, ale też z przytupem! Teraz wydaje Wam się, że to puste słowa, ale po weselu same to przyznacie.
Nie rozmyślaj, działaj
Od kiedy zmieniliśmy datę ślubu, tak bardzo jej nie lubiłam, że próbowałam przekonać męża do tego, abyśmy pobrali się w USC zgodnie z naszą datą, a ślub kościelny i wesele zrobili kiedyś, albo je odwołali.
Zredukowana lista gości, wielu niezdecydowanych, niepewność co do nowej daty. Brzmi jak wielka katastrofa. W końcu decydując się na wesele myślimy o tym, jak o jedynym i najpiękniejszym dniu. Organizację ślubu i wesela totalnie sobie odpuściłam. Zeszło mi całe ciśnienie, nic mnie nie cieszyło. Czułam, że zbliżam się do bardzo niebezpiecznej granicy, gdzie własne wesele będę traktować jak coś niepożądanego. Jak imprezę do odfajkowania.
Dodatkowo dopiero na początku czerwca dowiedzieliśmy się, że wesela do 150 gości można ponownie planować. Dwa tygodnie przed ślubem wpadłam znów na wysokie obroty. Bardzo pomogła mi moja mama, która była skrzydłowym na miejscu. Dodawała otuchy, ale nie pocieszała na siłę. Wiedziałam, że nie jestem sama, bo zarówno mama, jak i świadkowa, aby mnie pocieszyć i rozkręcić imprezę, byłyby gotowe tańczyć na stole. Na szczęście nie musiały, bo goście świetnie się bawili.
Od momentu przymiarki sukni obudziła się we mnie prawdziwa planerka, chociaż najgorsze były dwa ostatnie dni.
Jak się nie dać złamać? Choć zderzenie z nową rzeczywistością jest bardzo ciężkie, myślcie o tym jak o Waszym dniu. Bez względu na to, czy będzie z Wami najbliższe grono, czy wszyscy zaproszeni goście. To Wasz dzień. Panna młoda ma czuć, że coś w jej życiu się zmienia. Jesteście dla siebie i róbcie wszystko, aby mieć z tego dnia wyśnioną pamiątkę. Niczego nie odpuszczajcie, bo potem będziecie żałować, że robiliście coś dla kogoś, a nie dla siebie. I pamiętajcie, oboje stresujecie się tak samo, to dobra okazja, aby się do siebie zbliżyć.
COVID-owe koszty
Branża eventowa dostała po uszach totalnie. Brak możliwości przyjmowania zapisów na imprezy okolicznościowe czy wesela spowodowała, że firmy nie miały stałego źródła dochodu. Po odblokowaniu wychodzi druga twarz wielu z nich.
Nabijanie dodatkowych kosztów za kelnerki podające kawę i herbatę, konieczność płatności za minimalną wg sali liczbę gości, brak oddania zaliczek czy podnoszenie ceny za talerzyk.
To tylko kilka ze zmian, które dotknęły nas lub moje obserwatorki. I nagle macie ochotę rzucić to wszystko i zrobić grilla, bo tyle możecie. Większość warunków jest zwyczajnie nie fair. Nie chcecie się kłócić, aby sala nie zrobiła Wam na złość, ale z drugiej strony pojawia się pytanie, czy godzić się na takie warunki i stresować, czy wystarczy Wam budżetu.
Halo branżo. Po drugiej stronie też są ludzie. Wasi klienci powinni być jak partnerzy, bo gracie do jednej bramki, a oni mogą Wam przynieść kolejne pary. Ci ludzie również mogli stracić pracę w czasie pandemii i być na zero przez kilka miesięcy. Czy naprawdę sala ponosi jakiekolwiek straty przez to, że parze młodej zredukowała się liczba gości? Jasne, musicie opłacić lokal i pracowników, a także ZUS, ale to nie jest wina pary młodej. Zakładam, że dwa miesiące przed nie kupujecie jedzenia na wesele, a fotograf nie musi obciążać młodych za to, że zamówił nowy sprzęt. Panna młoda może wysunąć argument, że kupiła suknię ślubną za połowę budżetu, bo drugie pół musi zapłacić za obsługę, wtedy to będzie okej, prawda?
Jak się nie dać złamać? Kalkuluj. Są różne sytuacje i nie można generalizować, ale jeśli ktoś wobec Was postępuje nie fair, nie dajcie się kopać. Piszę oczywiście o przypadkach negatywnych, ale słyszałam też wspaniałe historie, bardzo partnerskie. Z perspektywy czasu wiem, że myśl o ponowym przekładaniu wesela byłaby ogromnym błędem. Nie mieliśmy wielu gości z zagranicy, inna sytuacja jest wtedy, gdy faktycznie połowę weselników stanowią osoby, dla których przekroczenie granicy jest teraz trudne i kosztowne. Natomiast jeśli lista gości uległa znacznej redukcji, a sala każe Wam płacić za ich minimum, sprawdźcie opcje. Możliwe, że mniejsza sala ma wolny termin i podejmie się organizacji. Prawdopodobne jest to, że zaliczka która Wam ewentualnie przepadnie i tak będzie korzystniejszą opcją, niż opłata za pięćdziesiąt wolnych krzeseł.
Według mnie opinia dotycząca wesel w obecnej sytuacji jest krzywdząca. Cierpią na tym nie tylko sama branża, ale również pary młode, które chcą się pobrać i przeżyć najpiękniejszy dzień w życiu. Ciągła huśtawka nie pomaga. Można organizować, nie można. Do stu pięćdziesięciu osób, do pięćdziesięciu osób. Nie jest to impreza urodzinowa, którą można zorganizować w kolejnym tygodniu. Organizacja wesela, nie tylko w czasie pandemii, wiąże się z bardzo dużym stresem, a w momencie, kiedy sytuacja jest niepewna, stres się nasila.
Ogromnie trzymam kciuki za wszystkie młode pary! Tekst jest oczywiście moim punktem widzenia.
Zdjęcia pochodzą z naszej sesji i wykonał je Jerzy Ledziński.
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)