recenzja
Dezodorant z minerami Bionsen
9/24/2019Są takie sprawy, o których nie lubimy głośno mówić, choć cały czas szukamy najlepszych środków dla zniwelowania problemu. Na przykład dezodorantów.
Motywacji przy zakupie dezodorantów lub antyperspirantów może być wiele. Zapach, efekt, skład. Wielu z Was zależy na tym, aby tak, jak reszta pielęgnacji, produkty dedykowane skórze pod pachami również spełniały te standardy. Czy dezodorant z minerałami Bionsen spełnił moje oczekiwania?
Dezodorant czy antyperspirant?
Prawdę mówiąc bez czytania opisu wskazałabym, że to woda termalna. Z opakowania nie biją badge dotyczące godzin ochrony czy niezwykłej skuteczności. Jest za to japoński klimat relaksu i poczucia bezpieczeństwa.
Zadaniem dezodorantu jest neutralizowanie nieprzyjemnego zapachu, ma również do niego nie dopuszczać. Moja skóra nie jest specjalnie wrażliwa na dezodoranty czy antyperspiranty (za to na blokery tak), więc tego benefitu nie mogłam sprawdzić.
Produkt ma zapewniać całodzienne poczucie komfortu oraz nie blokować porów, dzięki czemu skóra może swobodnie oddychać. Dodatkowo nie zawiera aluminium czy parabenów. Skład dostępny jest na stronie hebe, gdzie można dokonać bezpośredniego zakupu. To, czy jest ok względem tego typu produktów zostawiam do samodzielnej oceny. Skupię się wyłącznie na jego działaniu.
Czy dezodorant mineralny działa?
Z nazwy nie jest to antyperspirant, natomiast używając go regularnie, miałam wątpliwości. Używałam dezodorantu mineralnego albo pod słaby (taki, który nie spełniał moich oczekiwań) sztyft, albo solo w momencie, kiedy nie czekały mnie ważne spotkania.
Mimo to mogłam sprawdzić go w ekstremalnych warunkach, ponieważ nawet niewielka aktywność (sprzątanie, gotowanie, zabawianie Tosi) sprawiało, że przy 35 stopniach na zewnątrz, w mieszkaniu nie można było normalnie funkcjonować. Te z Was, które mieszkają od zachodu wiedzą, o czym mówię. Byłam bardzo ciekawa produktu, dlatego niedługo po odebraniu przesyłki użyłam go pierwszy raz.
Pierwsze wrażenie dość dziwne. Bardzo duża dawka na jedno pryśnięcie i dziwne, mrożące uczucie na skórze, przez które nie wiedziałam, czy produkt już się wchłonął. Pozostawia wrażenie mokrej skóry, co nie jest szczególnie komfortowe. Jednak to było jeszcze do przejścia, czego nie mogę powiedzieć o zapachu. Wierzę, że wśród Was znajdą się osoby, które lubia ciężkie zapachy, może nawet takich perfum używacie na co dzień. Ja wybieram kwiatowe lub cytrusowe nuty, dlatego zapach dezodorantu Bionsen mogę porównać do tanich, ciężkich perfum.
Czy niwelował przykry zapach? To zależy. Kiedy życie nie wymagało ode mnie więcej niż siedzenia na kanapie pod wiatrakiem, było ok. Niewielkie aktywności, zastosowany solo, znosił całkiem nieźle i dawał radę. Natomiast podczas wzmożonej aktywności i największych upałów...
Powiem jedno, nie zapewniał poczucia komfortu i przyjemnego zapachu. Niestety, szczególnie mnie to drażniło przez jego bazowy zapach. Produkt zużywam obecnie weekendami. Na co dzień potrzebuję antyperspiracyjnej ochrony, a zapach jest dla mnie na tyle drażniący, że nie sięgnę po niego ponownie. Jeśli lubicie naturalne rozwiązania i dezodoranty bez aluminium, zachęcam do spojrzenia na skład, ten powie Wam najwięcej.
Sięgacie po dezodoranty czy antyperspiranty? Stawiacie na naturalne kosmetyki?
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)