Freewolności
Warsztaty fotograficzne w Marszalstudio
4/29/2019Jakiś czas temu obiecałam sobie, że będę regularnie inwestować w swój rozwój i stale szukam aktywności, dzięki którym nauczę się czegoś nowego, albo udoskonalę to, w czym jestem dobra lub co lubię.
Choć talentem bym tego nie nazwała, to fotografia mnie uspokaja. Dlatego też wzięłam udział w warsztatach dla blogerek i influencerek organizowanych przez Marszalstudio oraz Bafavenue.
Warsztaty dla influencerek i blogerek to pierwsze tego typu wydarzenie. Ale mam nadzieję, że nie ostatnie!
Organizatorzy zadbali o to, abyśmy się nie nudziły.
I takim sposobem 13 kwietnia zebrali w jedno miejsce osoby, które chcą uczyć się od profesjonalistów i przełożyć wiedzę na swoje social media.
Choć traktuję sesje zdjęciowe hobbystycznie, bardzo się cieszę, kiedy ktoś zwraca uwagę na to, że ujęcia są estetyczne i przemyślane. Uważam, że dobra treść na blogu to jedno, ale zdjęciami również okazujemy szacunek do odbiorców.
Przeglądając swoje zdjęcia z pierwszych wpisów, najchętniej kliknęłabym usuń. Za rok chciałabym widzieć kolejną zmianę i umieć wyłapać swoje błędy.
Dlatego też kiedy tylko była możliwość rejestracji wiedziałam, że muszę się tam pojawić!
Wykłady oświecające
Na pierwszy ogień dostałyśmy ogromną dawkę inspiracji dotyczących światła. Marcin, który był pierwszym prelegentem podczas spotkania, dał nam wiele wskazówek dotyczących wykonywania portretów. Ogromnie podobają mi się jego ujęcia i widać, że jest bardzo wrażliwym człowiekiem.
Fantastycznie wykorzystuje światło i prawdę mówiąc otworzył mi bardzo szeroko oczy. Przez kolejne dni, które na szczęście były słoneczne, szukałam promieni słońca wpadających do mieszkania i ustawiałam produkty tak, aby wycisnąć z natury jak najwięcej.
Opowiadał nam też o możliwościach zastosowania dodatkowych punktów światła, jak lampy pierścieniowe czy elementów odbijających, jak blendy.
Blendę pokochałam już dawno temu, ale wykonując selfie pod pierścieniem jestem już pewna, że w nowym mieszkaniu muszę znaleźć na nią nie tylko miejsce, ale też budżet.
Selfie perfekcyjne
Kolejną prelekcję poprowadziła fantastyczna makijażystka, która pokazała nam proste tricki, dzięki którym każde selfie będzie udane.
Tak naprawdę modelka była tak przepiękna, że wystarczyło delikatnie obsypać jej twarz pudrem, ale efekt delikatnego makijażu był oszałamiający.
Bardzo podobało mi się to, że makijaż był prosty do wykonania, a na żywo nie wyglądał jak gruba warstwa tapety. Delikatne konturowanie, piękne rozświetlenie i wskazówki, dzięki którym każde selfie będzie udane.
Zwróciłam też uwagę na wykończenie makijażu. Mat z delikatnym błyskiem, bez tafli. Taki najpiękniej wygląda na zdjęciach i nie odbija światła, dzięki czemu zdjęcia wyjdą cudowne. To na pewno przyda mi się podczas oceny makijażu ślubnego.
Mineralne szaleństwo
Dobrze wiecie, że ja za makijażem mineralnym nie przepadam, ale z chęcią patrzyłam na to, jak makijażystka Annabelle Minerals operuje pędzlem i tworzy piękne dzieło na twarzy jednej z uczestniczek warsztatów.
Mogłyśmy poznać spektrum możliwości kosmetyków mineralnych, a co najcudowniejsze, dotknąć wszystkich nowości. Ba, nawet je zabrać ze sobą! Tą nowością są rozświetlacze w różowych i złotych tonach. Kompletny obłęd!
Makijażystka podpowiedziała mi też, abym nie zwilżała pędzla przed aplikacją minerałów. Tak też wykonałam ostatnie aplikacje i to prawda, widzę ogromną różnicę. Nadal nie jestem przekonana do przejścia w 100% do minerałów, ale do szybkiego, weekendowego makijażu na pewno zużyję podkłady, które mam.
A rozświetlacze... cóż, już sprawdziłam, pięknie współgrają też z drogeryjnym podkładem!
Flatlaye na medal
Na koniec Marta, organizatorka warsztatów pokazała nam swoje cudowne zdjęcia, które absolutnie rozbudziły moją wyobraźnię.
Ja tak mam, ktoś musi mi palcem pokazać, na co zwrócić uwagę, a potem sama już zgłębiam całą resztę.
Marta fantastycznie wykorzystuje światło oraz proste gadżety do tego, aby kompozycje, które wychodzą spod jej ręki robiły wrażenie. Zresztą same sprawdźcie w jej kanałach SM!
Jestem absolutną fanką podejścia Marty, że dopasowanie gadżetów oraz ograniczeni zbędnych dodatków często działa na plus.
Choć bardzo lubię pełne, wypełnione po brzegi kompozycje, sama ograniczam się do kilku gadżetów. Wolę wyeksponować produkt i sprawić, aby zapadł Wam w pamięć, a nie zgubił się w nadmiarze dodatków.
Każdy ma swój styl i dlatego też przez kolejną część dnia organizatorzy chcieli z nas wykrzesać maksimum kreatywności.
Ja potrzebowałam trochę czasu, aby się rozkręcić.
Widząc, jak cudowne kompozycje układają współtowarzyszki, trochę się zawstydziłam. Natomiast im dalej w las, tym więcej pomysłów i odwagi pojawiało się w mojej głowie.
Część z tych zdjęć możecie już zobaczyć na moim instagramie.
Warsztaty wsparli też partnerzy, którzy obdarowali nas produktami, które mogłyśmy fotografować, a następnie przetestować.
Kilka z nich mam już w użyciu, więc niedługo zobaczycie nie tylko moją kreatywność wzniesioną na wyższy poziom, ale też poznacie efekty stosowania nowości kosmetycznych.
Ogromnie się cieszę, że Marta zorganizowała takie wspaniałe wydarzenie. Dzięki temu wyłapałam powielane błędy, otworzyłam głowę i nabrałam ochotę na więcej.
Nie mogę doczekać się, kiedy w końcu się przeprowadzimy, bo w nowym mieszkaniu będę miała piękne światło, które z pewnością pomoże mi w fotografowaniu.
Fantastycznie też, że mogłyśmy się skupić na prelekcjach a nie na wykonywaniu własnych fotorelacji.
Zdjęcia, które dopełniają relację wykonywali Marcin oraz Hania, która ma fantastyczne oko do wyłapywania chwil oraz sesji studyjnych.
Partnerzy spotkania:
tołpa, L'biotica, nuev, vita liberata, Sampure, Annabelle Minerals, o! figa, jardin.
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)