Freewolności
lifestyle
Freewolne podsumowanie 2016 roku
12/31/2016Żyję spokojnie, bez pośpiechu i kilka razy przemyślę, zanim podejmę ważną decyzję. Mimo tego, rok 2016 upłynął pod znakiem dynamicznych zmian. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile się wydarzyło, zanim nie podsumowałam minionego roku!
Muszę przyznać, że 2016 był dla mnie łaskawy i mam nadzieję, że to tylko rozpęd przed nowym rokiem. Choć nie zaliczyłam żadnej tropikalnej podróży, ani nawet urlopu nad morzem (skąd ja się wzięłam?), wynoszę z niego mnóstwo lekcji, motywacji i planów, które chcę zrealizować.
Ale po kolei. 2016 rok obfitował w wydarzenia związane z blogiem, ale działo się też dużo ważnych dla mnie prywatnych rzeczy. Od czego by tu zacząć?
Freewolność w 2016 roku
Dojrzałą, ale też potrzebną rzeczą była dla mnie zmiana domeny. Tym samym Freewolność wkroczyła w nowy, ważny dla mnie etap. Każdy bloger przekraczający tę granicę wie, jakie to wydarzenie i jak genialne jest wydostanie się spod sideł niechlubnej końcówki blogspotu. Czasami w myślach łapałam się na tym, dlaczego nie zrobiłam tego na samym początku? Jednak po chwili wiem, że odpowiedź jest banalna. Blog to dla mnie forma własnego rozwoju i zrobiłam to w momencie, kiedy byłam gotowa na dojrzałe zmiany.
W tym roku po raz pierwszy miałam też okazję uczestniczyć w dwóch imprezach dedykowanych blogerom - Blog Conference Poznań oraz See Bloggers. To były świetne okazje do poznania nowych ludzi, odwiedzenia cudownych miejsc, ale przede wszystkim mogłam znaleźć odpowiedź na pytanie, po co to robię i czy robię to dobrze. Po eventach wracałam naładowana i zmotywowana. Nie wszystkie wykłady spełniły moje oczekiwania, nie każde słowa znalazły zastosowanie, ale znalazłam w tym wszystkim coś dla siebie. Na gdyńską konferencję chętnie wrócę, bo organizacja imprezy była przemyślana i odpowiadała moim oczekiwaniom. Możliwe, że to też wpływ wyjątkowego nadmorskiego klimatu, który uwielbiam!
W tym roku uczestniczyłam też w drugiej edycji Meet Beauty. Cudownie było widzieć rozwój tego wydarzenia i usłyszeć informację, że od tej pory każdego roku konferencja będzie widniała w kalendarzu blogerskich spotkań!
Rok 2016 to także czas przemyślanych blogowych decyzji, dlatego to był odpowiedni moment na pojawienie się zakładki dotyczącej współpracy.
Freewolność prywatnie w 2016 roku
Mijający rok był dla mnie ważny głównie ze względów prywatnych. W sferze bloga czuję, że poszłam o kilka kroków dalej, jednak za wszystkim stoi psychiczny komfort i poczucie bezpieczeństwa wynikające z wydarzeń, które dzieją się w naszym życiu. I nie zawsze chodzi o jedzenie!
Największą zmianą, jaka przydarzyła mi się jeszcze w 2015 roku, była przeprowadzka do Warszawy. Tak bardzo się przed nią broniłam, a widać była mi pisana od samego początku. W styczniu tego roku splot wydarzeń sprawił, że kilkumiesięczny okres wydłużył się do ponad rocznego. Prawdę mówiąc nie wiem, kiedy ten czas zleciał!
W połowie roku przeżyłam kolejny szok, bo po sześciu latach samotnego dbania o uzupełnianie lodówki i zapasów na półce ze słodyczami, musiałam się uporać ze stratami głównie w tym drugim. Nie chodzi o dietę, w żadnym wypadku! Chodzi o dodatkowy pełnoletni organizm wciągający słodycze jeszcze skuteczniej niż ja. I prawdę mówiąc nawet nie wiem kiedy minęło kolejne pół roku zabierania sobie kołdry, kłótni o brudne gary i złośliwego prania tylko swoich ubrań, żeby za chwilę przekalkulować listę strat wynikających z mojego zachowania i pokornie wstawić kolejne w nadziei, że pójdzie po te cholerne ziemniaki!
Nie udaję, że w życiu we dwoje jest wyłącznie różowo, choć fajnie by było. Mimo wszystko gdyby nie mój partner, na pewno nie zdecydowałabym się być samotną matką małej Tosi. Dzięki niemu nie jestem samotna, nie jestem też w sumie matką, a nawet jeśli myślę, że jestem, to jeszcze jakimś cudem z tego powodu nie zwariowałam. Sprzątanie po Tosi i pilnowanie, by kicała dokładnie tam, gdzie mały królik w luksusowym apartamencie powinien, jest dużo fajniejsze!
Przepadłam w porównywaniu jej zdjęć sprzed kilku miesięcy do obecnych i zabawne jest patrzenie, kiedy z impetem chce wleźć pod szafę, ale gabaryt się już nie zgadza. Te szafy z IKEI strasznie szybko się kurczą...
Tak czy owak Tocha kończy umowne pół roku i uwielbia zbierać fejmy w moich socjalach.
2016 był też ważny dla mnie, jako dla człowieka, który bagatelizuje i odpycha od siebie wiele niewygodnych rzeczy, jak na przykład zdrowie. Swoje lub czyjeś. Zawsze chcę widzieć jedynie to, co dobre i nie dopuszczam do siebie myśli, że może być inaczej. Los nie zawsze się ze mną zgadza, dlatego sprowadzenie mnie na ziemię bardzo boli. Aby nie gromadzić w sobie złych emocji i nadal móc patrzeć z nadzieją w przyszłość praktykuję codzienną dawkę wdzięczności dla swojego życia.
O co chodzi? Banalnie proste, a jakie skuteczne! Każdego dnia znajduję chwilę dla siebie, aby móc podsumować dzień i dostrzec jego pozytywy. Kawa z koleżanką? Miły mail od klienta? Dłuższe o 5 minut ćwiczenia? To wszystko, dzięki czemu konkretny dzień i moja postawa wobec samej siebie i innych była lepsza sprawiają, że mogę odhaczyć dzień jako udany. Nie trzeba codziennie robić wielkich rzeczy, do nich trzeba dojść małymi krokami. Warto jest też wyciągać wnioski z niepowodzeń. Kłótnia z szefem? Zazdrość o koleżankę? Wydane w nierozsądny sposób pieniądze? To nie porażki, ale codzienność, z którą po prostu trzeba się zmierzyć i czasami odpuścić samej sobie, by jutro znów zacheckować kilka pozytywów!
Plany na 2017 rok
Nie potrafię planować i w życiu prywatnym rzadko kiedy osiągam długoterminowe cele. Wizja całego roku czekania na coś bardzo mnie zniechęca, dlatego zazwyczaj rzucam ogólnikami i dobudowuję do nich mniejsze cele. Podobno to prawidłowa metoda, ale i tak nie zawsze wychodzi.
Czego sobie życzę w 2017 roku i co sobie postanowiłam?
1. Przede wszystkim zadbać o siebie. Fizycznie.
Moja kondycja jest w opłakanym stanie, a tym samym wygląd ciała i samopoczucie. Dlatego od nowego roku biorę się za siebie! Cel szczytny i prawie charytatywny, bo nie chcę zepsuć zdjęć ślubnych swojej przyjaciółce!
Dodatkowo nie chcę przeżywać dramatu przed poszukiwaniami sukienki dla świadkowej, muszę się więc postarać!
2. Zadbać o siebie. Psychicznie.
Bardzo często zapominamy, jak ważna jest równowaga psychiczna. Oddzielanie pracy od życia prywatnego, umiejętność i celebrowanie odpoczynku. Przez warszawski pęd trochę to zatraciłam i mam nadzieję, że z kolejną noworoczną, bardzo ważną dla mnie zmianą dojdę z tym do ładu.
3. Konsekwencja i motywacja.
Nie tylko podczas odchudzania, ale też prowadzeniu kolejnych blogowych projektów! Czuję, że 2016 był dla mnie w wielu sferach jedynie rozpędem, a teraz całą siłę i zapał przepycham na kolejny rok. Mam zamiar poprawić też swoje planowanie, a właściwie nauczyć się go, aby nie marnować czasu, tylko rozsądnie nim zarządzać.
Mam nadzieję, że kolejny rok będzie dla mnie równie dobry. Nie musi być lepszy, będę szczęśliwa, jeśli u mojego boku będą stali ci sami fantastyczni ludzie, lodówka zawsze będzie pełna, a Tosia nie zacznie jeść mięsa. Rok 2016 spełnił moje oczekiwania i życzę Ci czytelniku, ale też sobie, aby 2017 był dla nas dobry i pozwolił osiągnąć zamierzone cele!
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)