maskara astor
najlepsza maskara
recenzja
tusz do rzęs
Skazana na rzęsy w kolorze Ultra Black
2/03/2015
Kobieta zmienną jest. Jeszcze kilka tygodni temu, obudzona w środku nocy, mogłabym jednym tchem wypowiedzieć nazwę najgorszej maskary świata. Dziś, za te brzydkie słowa, odmówiłabym sobie tabliczki czekolady. Oto mój kit, który okazał się hitem.
Producent:
Astor,
Maskara Big&Beautiful Style Muse Lash Sculpting Mascara,
Ultra Black.
Maskara o elastycznej formule, dzięki której możesz nakładać nowe warstwy i zmieniać styl rzęs kiedy tylko chcesz.
-Skręcona szczoteczka
-Kremowa konsystencja
-Delikatna formuła z keratyną.
Producent zapewnia także: podkręcenie, podkreślenie, długość, objętość.
Długa droga
Zacznę od tego, że moje rzęsy są naprawdę niesforne. Nachodzą na siebie, w gorszych okresach robią się rzadkie, tworząc nieestetyczne luki. Do tego są średniej długości, niezbyt grube. Jedyny plus, że nie narzekam na ich gęstość. Ale co z tego, skoro nie umiem nad nimi zapanować? Od długiego czasu używam, jako bazy, białą odżywkę z Eveline. Dzięki niej udaje mi się trochę oszukać naturę. Rzęsy stają się dłuższe i grubsze. Takie tam, małe kłamstewka. Ponieważ stwierdziłam, że bez względu na to, co na nie nałożę jestem średnio zadowolona lub niezadowolona, nie wydaję zbyt dużo pieniędzy na tusz do rzęs. Nie to, że wolę wydać je na ciasteczka. Po prostu maskara za 10zł i za 40zł dawała ten sam lub podobny efekt. Do nabycia Astora przekonała mnie promocja 1+1 w Rossmannie.
Nie moja ci ona
Na początku nie mogłyśmy się dotrzeć. Duża, wyglądająca jak spirala szczotka, nie pasowała do moich rzęs. Pierwsze próby wykonania makijażu kończyły się fiaskiem. Mało brakowało, by pod moimi drzwiami ustawiła się kolejka dzieciaków, czekających na wyjście pandy. Porzuciłam więc mrzonki o maskarze idealnej. Wszystkim koleżankom powiedziałam, że nabyłam kompletny badziew, który na szczęście był w promocji. Z tego miejsca bardzo gorąco przepraszam, gdyż nie wiedziałam, co czynię. Po fali obelg w kierunku produktu, musiałam się z nim ponownie zmierzyć. Moja dotychczasowa faworytka ukończyła swój żywot. I tak znów byłyśmy na siebie skazane.
Skręcona szczoteczka |
Skręcona szczoteczka z innej perspektywy |
Faza olśnienia
Po znacznej przerwie zauważyłam w końcu jej zalety. Produkt zgęstniał. Przestał sklejać rzęsy. Zaczął nadawać im odpowiednią grubość i wydłużać. Dodatkowo nauczyłam się starannie (choć to chyba jest najgorsze) zdejmować nadmiar kosmetyku. No i nie wyglądam każdorazowo jak panda! Jest też naprawdę czarny, przez co czasami wystarczy mi zaledwie jedna warstwa. Zauważyłam też ładne podkręcenie rzęs. Na początku myślałam, że to dzięki bazie, ale inne tusze nie dają mi tego efektu. Podoba mi się także sposób, w jaki szczoteczka oddziela rzęsy po zewnętrznej stronie. Mimo tego, że moje nachodzą na siebie, i tak mogę powiedzieć, że je rozdziela. Inną zaletą jest wydajność. Przyznaję, kilka razy regenerowałam ją, ale i tak starcza na dłużej, niż np. Wibo. Ma jednak także swoje wady. Duża szczotka pobiera masę tuszu, który się marnuje. Oczyszczanie jej jest pracochłonne i zabiera sporo czasu. Jeśli nie zbiorę nadmiaru tuszu, mogę liczyć na zlepiony wachlarz, nie piękne rzęsy. Jeszcze jednym minusem jest to, że nadal nie umiem malować dolnych rzęs. Robię to inną maskarą, z mniejszą szczoteczką.
Podsumowując, zmieniam zdanie co do tej maskary. Początki były trudne, ale cieszę się, że spróbowałam jeszcze raz. Do tej pory myślałam, że nie ma tuszu, który nada mojemu spojrzeniu zadowalającego efektu. Myliłam się, Astor Style Muse ładnie otwiera oko, podkręca, pogrubia i delikatnie wydłuża rzęsy.
26 Komentarzy
najważniejsze, że nie skleja. nie ma nic gorszego od zlepku 3 rzęs :D wygląda nieźle.
OdpowiedzUsuńA powiem szczerze, że jakoś nigdy mnie nie ciągnie do szafy Astora.
Żeby trzech ;p U mnie na starcie się kleją, bo nachodzą na siebie, krzywulce. Długa droga za nami, ale jestem w stanie powiedzieć, że jestem zadowolona i zaryzykuję kolejny zakup. Mnie też nie ciągnęło, no, może za jednym pudrem. Nabyłam ją z ciekawości. Wg mnie cena też nie jest mała, bo u mnie ponad 30zł.
UsuńMam ją, ale jest za rzadka by jej używać i zostawia gluty na rzęsach ;/ Może jak trochę zaschnie.
OdpowiedzUsuńDobrze oczyść szczotkę przed użyciem. Moja lubi zbierać nadmiar w załamaniach. Spróbuj za jakiś czas, kiedy zgęstnieje. U mnie to pomogło.
UsuńOj, szczota nie dla mnie :D Za wielka zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńOwszem, jest duża. Ale używam tylko jeden strony, gdzie jest załamana w łuk. I jest ok :)
UsuńŚwietny efekt kochana :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ale musiałam dużo z nią przejść, zanim się nauczyłam korzystać z dobrodziejstw.
UsuńMimo początkowych negatywów daje naprawdę fajny efekt na Twoich rzęsach :) Nie używałam tego tuszu, za to mam kilka swoich faworytów z wyższej półki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wcześniej używałam maskar z Rimmel lub Maybellin, ale one nie dawały spektakularnych efektów. Ostatnio też coraz częściej prowadzają silikonowe szczoteczki, których nie lubię. Znalazłam więc tusz za niecałe 10zł i jej się trzymałam ;)
UsuńCo prawda nie wiem czy potrafiłabym pomalować rzęsy taką szczoteczką, ale bardzo podoba mi się efekt :-)
OdpowiedzUsuńJa na początku nie umiałam, ale nauczyłam się i jestem z niej zadowolona :)
Usuńswojego czasu miałam kilka maskar z Astora, ale z nich zrezygnowałam, bo robiły okropne grudki... tym sposobem jednak zapoznałam się z MaxFactorowym False Lash Effect, a dzisiaj tworzymy udaną parę :D
OdpowiedzUsuńDużo dziewczyn go chwali, może kiedyś spróbuję. Ja to w ogóle zrezygnowałam z takich szaf na bardzo długo i podchodziłam pod Wibo ;)
UsuńNosz ależ on skleja rzęsy... Prawdziwa masakra, nie maskara. Jest ratunek - zmień szczoteczkę. Ja pozostaje wierna swojej naturalnej samoróbce (przepis znajdziesz u mnie na blogu) i na wyjścia pogodowe-trudne volume milion lashes :)
OdpowiedzUsuńI myślę, że rzęsy wyglądają podobnie ;)
UsuńJa z Astora polecam Big & Beautiful False Lash Look Mascara obecnie moja ulubiona mascara, daje taki efekt jaki chce uzyskac :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jeśli nie ma silikonowej szczoteczki, to kto wie... :)
UsuńPięknie wyglądają. Jestem ciekawa jak sprawdziłby się na moich delikatnych i rzadkich rzęsach. Chociaż przyznam szczerze, że ja wolę silikonowe szczoteczki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNienawidzę silikonowych szczoteczek. Raz jedna mi podpasowała, ale to za mało ;P Na początku mogłabyś mieć trudności z nim, bo on musi do siebie dojść ;)
UsuńKochana czym podkreślasz brwi ? Wyglądają bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. To cień z paletki Sleek Oh So Special - Boxed :)
UsuńWłaśnie się zdarza, że coś nam na początku nie przypasuje, chcemy skreślić od razu, a warto sprawdzić raz jeszcze - dać szansę. Ta szczoteczka mnie nie przekonuje, ale tak mam zawsze, że jak nowy tusz to nie mogę przyzwyczaić się. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa od lat używam tuszu L'Oreal, sama z chęcią coś bym zmieniła, bo mam wrażanie, że moje rzęsy za bardzo się już do niego przyzwyczaiły...
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się efekt i Twoja kreska na powiece ;)
OdpowiedzUsuńEfekt ciekawy, więc dobrze, że spróbowałaś jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)