pielęgnacja ciała
pielęgnacja suchej skóry
recenzja
Lekka pielęgnacja zimą. Czy to możliwe?
1/17/2017Potrafię dostosować się do sytuacji, dlatego też przyjmuję na klatę zmienność pór roku i wszystkie związane z tym następstwa. Jednym z nich jest dopasowanie odpowiedniej pielęgnacji. Zazwyczaj zima kojarzy mi się z tłustym kremem, ale czy faktycznie musi tak być? Czy lekka pielęgnacja zimą jest możliwa?
Jesienią i zimą, kiedy tylko zaczynają marznąć mi newralgiczne miejsca, zaczynam zamieniać się w tłustą kluskę. I wcale nie chodzi tu o przybieranie na wadze, choć co roku "jakimś cudem" (który nazywają czekoladą) również to się zdarza.
Podczas chłodniejszych pór roku wyciągam wszystkie tłuste i ciężkie mazidła. Wcieranie jest niemal rytuałem, bo nie dość, że większość z nich ciężko się wchłania, to jeszcze potem ledwo daję radę odpowiednio się ułożyć. Włosy przyklejone do policzków, ślizgające się nogi, tłuste plamy na ścianie i telefonie. Coś strasznego, ale czy tylko ciężkie kremy są w stanie poradzić sobie z przesuszoną skórą?
Dlaczego mamy suchą skórę zimą?
Nie wiem, czy też to zauważyłaś, ale jesienią i zimą widzę nagromadzenie artykułów dotyczących odpowiedniej pielęgnacji właśnie w tych porach roku. Tak naprawdę nasze ciało przez cały rok przeżywa różnorodne dramaty, ale możliwe, że latem przez nadmiar witaminy D stajemy się mniej wrażliwe i zbyt zachwycone opalenizną, by się nad tym zastanowić. Natomiast w drugiej połowie roku, kiedy mamy dużo czasu na rozmyślanie, a pogoda staje się wyjątkowo depresyjna, widzimy same nieszczęścia. Ba, nawet czujemy się jak nieszczęścia!
Prawda jest taka, że przez równe dwanaście miesięcy nasza skóra ma problem z dokładnie tymi samymi czynnikami:
1. Temperatura powietrza.
Za zimno, za ciepło, mróz, upał. Pogoda szaleje, a my razem z nią. Raz mamy poparzenia po graniu w siatkówkę, a już kilka miesięcy później zastanawiamy się, czy to są już objawy odmrożenia. Cierpi na tym nasza skóra i włosy, bo mieszkamy w zmiennym klimacie i choć w pewien sposób jesteśmy do niego stworzeni, mam wrażenie, że coś w ewolucji poszło nie tak...
2. Wiatr.
Nie ma co dyskutować, letni wiatr jest przyjemniejszy od wichury, podczas której masz na twarzy deszcz ze śniegiem. Mimo wszystko oba są równie niekorzystne dla naszej urody. Splątane włosy, zanieczyszczenia, podrażniona śluzówka,... Wiatr nie jest naszym sprzymierzeńcem.
3. Klimatyzacja.
W lecie zazwyczaj chłodzi za mocno, zimą nastawiona na zbyt wysokie temperatury. Do tego rozchodząca się wilgoć, bo ktoś w pokoju stwierdził, że jednak brakuje mu świeżego powietrza. Skóra w tym czasie produkuje sebum, bo nie wie, co czeka ją za moment, a w dodatku pogarsza nam się komfort widzenia.
4. Słońce.
Jest, albo go nie ma. Gdy odczuwamy brak słońca, robimy się ospali, bez chęci do życia. Skóra staje się szara, wiotka i wygląda niezdrowo. Natomiast przy nadmiarze słońca łatwo o poparzenia oraz przebarwienia.
5. Ubiór.
To, co mamy na sobie jest bardzo ważne. Nie tylko dlatego, że powinniśmy wyglądać schludnie. Ubiór ma wpływ na stan naszej skóry. Latem nieprzewiewna garderoba może spowodować odparzenia. Zimą sztuczne, grube tkaniny powodują podrażnienia, ale też elektryzowanie się włosów.
Choć dbanie o skórę powinno odbywać się przez cały rok, jedno jest pewne, pielęgnacja powinna być dostosowana do warunków atmosferycznych. I choć faktycznie, zimą chętniej sięgamy po tłuste i ciężkie produkty, poznałam taki, który nadaje się nie tylko na tę porę!
Lekka pielęgnacja zimą
Mowa o musie do ciała Organic shop vanilla&orchid. Choć dla mnie to bardziej budyń, ma w sobie wyjątkową moc!
Moja skóra zimą jest szczególnie wymagająca ze względu na to, że bardzo często noszę rajstopy. Sztuczna tkanina ciągle ociera o biodra i łydki, a te schną mi najszybciej.
Balsam zawiera w składzie:
masło shea - nawilża, uelastycznia, łagodzi;
wanilię - zmiękcza, wygładza, a jej zapach relaksuje;
orchidea - nawilża, regeneruje;
organiczne masło kakaowe - nawilża, regeneruje, wygładza.
Choć aplikacja nie należy do najprzyjemniejszych, jestem w stanie się przemęczyć. Dlaczego?
Balsam pozostawia biały filtr i trzeba się przyłożyć, aby porządnie wsmarować produkt. Minusem jest też opakowanie. Dość niestabilne, delikatne i raczej do używania stacjonarnie.
Z negatywnych odczuć to już wszystko. Efekt stosowania jest wyczuwalny, dlatego produkt ma zdecydowanie więcej plusów.
Przede wszystkim zapach. Budyniowa konsystencja, waniliowa woń i znów co wieczór czuję się jak mała dziewczynka podczas kolacji! Dodatkowo po otwarciu uwypukla się wieczko. Znasz to na pewno z soków typu Kubuś.
Po otrzymaniu produktu wiesz, że nikt go wcześniej nie dotykał, bo to byłoby widoczne.
Warta uwagi jest też cena. Produkt kupiłam w sklepie internetowym za ok. 10zł. Ceny różnią się od siebie, jednak to kwestia paru złotych.
No i najważniejsze. Moja skóra po aplikacji jest gładka, pachnąca i delikatna. Produkt nie topi się na skórze pod wpływem ciepła i nie zostaje w pościeli, ale naprawdę na ciele. Dzięki temu osiągam efekt, który uwielbiam. O poranku skóra nadal jest gładka, elastyczna i miękka. Zauważyłam też, że dzięki niemu oraz pomocy masła shea (przy największych mrozach) kondycja mojej skóry uległa poprawie i wygląda o wiele lepiej niż zeszłej zimy.
Ważne, aby mieć skuteczny kosmetyk, jednak nie ukrywam, jego cena odgrywa znaczącą rolę. To naprawdę dobry produkt za niewielkie pieniądze, dlatego warto rozważyć jego zakup. Balsam nawilża, regeneruje skórę, dodatkowo wygładza ją. Dzięki niemu wiem, że produkt do zimowej pielęgnacji nie musi być tłusty i ciężki. Oprócz tego na pewno świetnie się sprawdzi o każdej porze roku. Oprócz licznych zalet jest jeszcze całkowicie uniwersalny!
Skomentuj
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Będę wdzięczna za powstrzymanie się od wulgaryzmów i złośliwości.
Proszę też nie reklamować swoich rozdań i blogów.
W wolnych chwilach odwiedzam swoich czytelników :)